Tylko bez ściemy – ruszanie się to nie jednorazowe 5 przysiadów czy stawianie samochodu na dalszym miejscu parkingowym by ‘spaceru’ było więcej.
Kiedyś, gdy w polskim TV były jedynie 2 słuszne kanały, to próbowano wypromować hasło: 3 razy 30 razy 130 – czyli 3 razy w tygodniu, ćwicz po 30 minut tak by Twoje tętno miało 130 uderzeń na minutę. Gdy nic Ci się nie chce to narzucenie sobie takiego reżimu będzie zbyt dużym wyzwaniem i prawdopodobnie go nie podejmiesz – więc zamiast 3x30x130 proponuję coś innego:
Zrób coś co nie tylko zafunduje Ci trochę ruchu – ale przede wszystkim choć odrobinę Cię zaskoczy.
*Zagraj w squasha ze znajomym – znacznie to lepsze dla amatorów niż tenis, bo nie trzeba biegać po piłki 3 korty dalej.
*Uderz na basen – najlepiej o mało uczęszczanej porze: 7 rano lub 21 – wtedy masz trochę miejsca dla siebie – a i wrażenia są inne. Rano przed pracą dostaniesz mentalnego kopa – bo z energetycznym to różnie może być – po jednym razie raczej będziesz zmęczony fizycznie ale mentalnie na pewno morale Ci się podniesie. Wieczorem za to na niektórych basenach wygaszają część świateł – wtedy ma się odrobinę wrażenia jakby pływało się w basenie hotelowym :)
*Pójdź na lekcję tańca – to też tylko godzina – a jakie emocje! Jak Ci się spodoba to jeszcze się zarazisz pasją do np. salsy (fantastyczny taniec). Jeśli trafisz na fajnego instruktora to jeszcze będziesz mieć niezły ubaw.
Masz inne pomysły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz